czwartek, 31 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 25

Melodia Kwiatów i Krwi.
Rozdział 25: Cierpienie pozostającego i spokój odchodzącego

Tlacotzin siedział przy stoliku w niewielkim pokoju w rezydencji kapłańskiej. Jutro było święto kwiatów i pulke. Właśnie trwał jego ostatni dzień przed rytuałem. Przedostatni dzień jego życia. Jutro umrze. Uśmiechnął się z politowaniem. Veitemę temu pewnie kuliłby się przerażony, a rok temu pewnie błagałby o życie, ale teraz przyjmował to ze spokojem. Dziś jednak jest jego ostatni dzień jako kawaler. Dziś oficjalnie poślubi akolitki, które staną się jego duchowymi żonami. Jednak ceremonia odbędzie się wieczorem. Teraz zbliżało się południe i czekał na swojego gościa. Po chwili usłyszał kroki.
-Dziękuje, że przyjąłeś moje zaproszenie Itzcoatlu. Wejdź.
Młody szlachcic wszedł do komnaty, idąc prosto i dumnie. Trzymał ręce przed sobą, jakby się modlił. Głowę trzymał prosto i patrzył przed siebie. Każdy, kto go zobaczył, powiedziałby, że w jego sercu nie ma żadnych wątpliwości. Ubrany w był bogato haftowany płaszcz i przepaskę biodrową z najlepszej bawełny. Był on idealnym przykładem młodego szlachcica. Wzorowego ucznia calmecac, który był już gotowy na swoją pierwszą wyprawę wojenną, z której bez wątpienia wróci, prowadząc wartościowego jeńca.
-To zaszczyt otrzymać zaproszenie od tak znakomitej osobistości. To ja dziękuję Tlacotzinie wybrańcu Xochipilli, ty który masz być duchem opiekuńczym naszego wspaniałego miasta. Jestem…

środa, 30 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 24

Melodia Kwiatów i Krwi.
Rozdział 24: Dom ducha opiekuńczego 

Minęła już połowa veitemy. Do święta kwiatów i pulke pozostało dziesięć dni. 
Tlacotzin jak co rano trenował, aby przygotować swoje ciało do rytuału. Wiedział, że pozostało mu tylko niecałe dziesięć dni życia. Obciążało to jego psychikę, ale aby znaleźć tak konieczne ukojenie, wystarczyło spojrzeć na prawe ramię, gdzie miał przewiązane cztery kolorowe szarfy, jakie dostał od dziewczyn podczas duchowych zaręczyn.
Ostatni rok przeżył z sercem obciążonym smutkiem, rozpaczą i pustką. Gdyby nie Itzcoalt… kto wie, co by się z nim stało. No właśnie Itzcoatl. 
-Ciekawe co u niego.

wtorek, 29 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 23

Melodia Kwiatów i Krwi.
Rozdział 23: To co ma przetrwać śmierć

Słońce zbliżało się do horyzontu, powoli szykując się udania się do Mictlan, by powrócić następnego dnia. W świętym ogrodzie Xochipili ustawiony był niewielki ołtarz ozdobiony kwiatami. Stojąc obok niego, miało się dobry widok na piramidę, która zdawała się górować nad okolicą. Jeśli zaś odpowiednio dobrze ustawiło się przed ołtarzem, można było zobaczyć jednocześnie piramidę i budowaną kapliczkę.
Obok ołtarza stał teraz kapłan w ceremonialnych szatach i młodzieniec ubrany w białą przepaskę biodrową na szyi zaś nosił amulet z symbolem kwiatu. 
Tlacotzin patrzył na piramidę. Za niecałą veiteme umrze na jej szczycie i stanie się duchem opiekuńczym miasta. Teraz jednak ważniejsze było coś innego. Czekał na cztery dziewczęta, które przyrzekły mu miłość mającą trwać dłużej niż śmierć. Spojrzał jeszcze raz na piramidę
-Widzę, że coś cię dręczy Tlacotzinie.

poniedziałek, 28 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 22

Melodia Kwiatów i Krwi. 
Rozdział 22: To co sięga dalej niż śmierć

Tlacotzin leżał na replice kamienia ofiarnego. Normalnie czułby dyskomfort z powodu samej twardości tego kamienia, ale po dzisiejszym dniu ten kamień wydał mu się całkiem wygodny. Powodem tego były akolitki.
-Wymęczyły cię, co Tlacotzinie?
Nad nim stała Citlalli. Uśmiechnęła się do niego. 
-Tak. Mówiłaś mi, że ciężko zadowolić na raz cztery dziewczyny, ale było, to trudniejsze niż myślałem.
Gdy Citlalli zostawiła ich samych, dziewczyny wpadły w prawdziwy wir namiętności. Żadna nie zamierzała się hamować, nawet zwykle nieśmiałe Meya i Nenetzi. Chociaż duża była w tym zasługa Xilonen, która dodatkowo ośmieliła całą resztę. Tlacotzin jak każdy w jego wieku coś o tym, słyszał i miał swoje fantazje, ale to, co otrzymał od dziewczyn, przerosło jego fantazje.
-Nie wiedziałem, że dziewczyny mogą być takie.
-Sporo rzeczy jeszcze nie wiesz o dziewczynach. 
Citlalli spojrzała na niego badawczo. Zdążyła już nieco poznać tego młodzieńca.
-Coś cię trapi?

niedziela, 27 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 21.

Melodia Kwiatów i Krwi.
Rozdział 21. To co powinno być zbudowane 

Rada się zebrała. Decyzja musiała zostać podjęta dzisiaj.
Był jeden niezaprzeczalny fakt. Tlacotzin jest ofiarą dla Xochipilli, a serce tego młodzieńca należy do Księcia Kwiatów. Każdy chciał zachować przy życiu tego wspaniałego muzyka, ale musieli wybrać dobro społeczności.
Tlacotzin umrze w święto kwiatów i pulke. Gdy to się stanie, będzie potrzebował miejsce, w którym spocznie jego ciało.
Musieli wybrać jaki grobowiec mu zbudować.
Kapłan Quetzalcoatl i jego stronnicy obstawiali czy prostym grobowcu, który będą mogli spokojnie zbudować w jedną veiteme, a tyle czasu zostało im do świąta.
Z drugiej strony byli kapłan Huehuecoyotla,i kapłan Huitzilopochtli, którzy oczekiwali wystawnego grobowca, godnego wybrańca bogów.
Każda ze stron przygotowała projekt i przyszła wraz z inżynierami i budowniczymi. Zamierzali udowodnić, że ich projekt jest najlepszy i najbardziej odpowiedni.
Był już czas by zaczynać. Decyzja musiała być podjęta dzisiaj, ale brakowało głównego uczestnika debaty. Cuathli arcykapłan Xochipilli nadal nie przybył.
Gdy wreszcie się zjawił, przyprowadził, ze sobą jakąś kapłankę.
-Arcykapłanie Cuathli, doskonale wiesz, jak ważna jest ta debata, a się spóźniasz?
-Przepraszam wasza wysokość.
Arcykapłan i jego towarzyszka pokłonili się królowi, ale jego niezadowolenie nie osłabło.
-Musimy podjąć decyzje na temat grobowca dla Kwiatu Xochipilli, a ty przyprowadzasz obcą kobietę? 
Kobieta wydawała się zdziwiona słowami króla.
-Rozumiem, gdybyś przyprowadził…
Wtedy to się stało. Całą komnatę zalała niewysłowiona presja. Powietrze zdawało się dusić jak niewidzialna pętla. Wojownicy czuli strach, który doskonale znali strach, który towarzyszył im gdy byli o włos od śmierci. Kapłanka agawy poczuła, że jej życie usycha i zaraz pozostanie po niej tylko sucha skorupa. Kapłan Xipe Topeca, czuł, że zachwile wyskoczy ze skóry ze strachu. Każdy czuł, że jego życie jest zagrożone i może tu umrzeć, nie umrze tutaj… i to zaraz… 

piątek, 25 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 20.

Melodia Kwiatów i Krwi. 
Rozdział 20. Kwiat otoczony innymi kwiatami

Następnego dnia podczas obiadu Tlacotzin doznał czegoś niespodziewanego. Spodziewał się, że będzie jeść w kamiennej komnacie w towarzystwie Citlalli prosty posiłek połączony z medytacją.
Jednak stało się coś, o czym właściwie marzył. Siedział wraz z akolitkami wokół okrągłego stołu w ozdobionej kwiatami komnacie. Przez szerokie okno ukazujące im widok na miasto i świątynie wpadały delikatne prominie słońca.  Na stole mieli przygotowany naprawdę królewski posiłek. Tortille z amarantusem i miodem, pieczoną rybę przyprawioną chili ozdobioną kwiatami nagietka I hibiskusa, tamale z fasolą i dynią, atoli z kakaowca z dodatkiem chili i wanilii, oraz owoce opuncji z miodem i chili.
Dziewczęta tak się do niego uśmiechały.
Czuł się Tak szczęśliwy jak nie był od wielu lat. Stało się to, o czym mógł tylko marzyć. Prawdziwy rodzinny posiłek.
-Moja rodzina nie uwierzyłaby gdybym powiedziała, że uczestniczę w takim posiłku.
Powiedziała Meya biorąc do ust kawałek ryby.

wtorek, 22 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 19

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 19. Zmiany wśród gwiazd

Cuathli akurat siedział w łaźni, spoza kłębów pary dobiegały go dźwięki bębnów, w nos uderzył go zapach szałwii. Kończył swój rytuał oczyszczenia po dzisiejszym dniu. Wszystkie te rytuały i medytacje miały sprawić, że poczuje się lepiej, ale mu nie pomagały. Za każdym razem był pewien, że musi doprowadzić Tlacotzina przed oblicze bogów… zabić go… zabić kogoś, kto jest dla niego jak jego własny syn I że jest nie tylko konieczne, ale i właściwe. Jednak jego serce się buntowało. Skręcało się z bólu. O dziwo czuł się tak w pewnym momencie rozważań. Jakby nagle idąc drogą, wpadł w jakąś dziurę i skręcił kostkę. Możliwe, że w którymś miejscu popełnia błąd… coś źle interpretuje, albo co innego, coś, czego nie umie dojrzeć. W innej sprawie spojrzały na to z pewną pobłażliwości, ale teraz nie zamierzał sobie pozwolić na jakiekolwiek niedociągnięcie. Nie w sprawie, która dotyczy ostatniego dnia jego syna. Mimo wszystkich swoich wątpliwości wiedział jedno. Jeśli to ma być ostatni dzień Tlacotzina to sprawi, że ten dzień będzie dla niego jak najwspanialszy. Uczyni z niego jego święto. W tym święcie każdy będzie go celebrował. Celebrował życie i odwagę jego syna. Wyniesie go na usta wszystkich. Tylko czy to jest właściwe?

***

niedziela, 20 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 18

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 18: Odpowiedzialność

Tlacotzin żuł grillowany owoc opuncji, który symbolizował wytrzymałość i odporność na trudne warunki. Powinien skupić się na śniadaniu. Jego myśli jednak uciekały do jego ojca. Ojciec robił, co mógł, ale jego możliwości były ograniczone. Jednak zrobił, co tylko mógł. Po złapaniu nie mógł im już pomóc, inaczej niż wspierać bogów w utrzymaniu świata, w którym żyli, a on? 
Nie jest jeńcem, lecz wybrańcem. Jako jeniec miałby jeszcze szanse na przetrwanie, ale jako wybrańca jego życia nie można ocalić. Ostatnia nadzieja zniknęła podczas prezentacji. Ma obowiązek umrzeć dla dobra całej społeczności. W tym dla akolitek i ich dzieci. Czy może zrobić dla nich coś jeszcze zanim uda się w zaświaty? Coś, co zapewni im jeszcze większe bezpieczeństwo.

piątek, 18 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 17

Melodia Kwiatów i Krwi.
Rozdział 17: Wartość Ryzyka.

Po śniadaniu następnego dnia rozpoczęły się kolejne ćwiczenia. Tym razem ćwiczenia rozpoczęły się pod schodami piramidy. Był tam razem z kapitanem. Po okolicznym ogrodzie krążyli kapłani i akolici zajęci swoimi obowiązkami. Wspominał jak dobrze się czuł pracując tutaj w świątynnym ogrodzie.. Niestety już nigdy nie będzie mógł tu pracować.  
-Słuchaj młody. Musisz wyrobić kondycję przed rytuałem.
-Tak jest.
Kapitan wskazał na schody.
-Biegiem po schodach na szczyt i z powrotem aż nie każę ci przestać.
Tak też rozpoczął się poranny trening. Bieganie po schodach piramidy. Mimo iż koncentrował się na biegu jego myśli biegły zupełnie innym torem.
-Schody świątynne. To tu znalazł mnie Cuathli i wszystko się zaczęło i tu wszystko się skończy.

wtorek, 15 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 16

Melodia Kwiatów i Krwi.
Rozdział 16: Pierwszy z ostatnich.

Był już ranek. Kapłani odprawiali już poranne rytuały dla Xochipilli. 
Jednak pewne młoda osoba dziś rozpoczęła swą drogę ku znacznie większemu rytuałowi. Rytuałowi, który zakończy się śmiercią. Teraz jednak była pora jego śniadania.
Tlacotzin siedział przy stoliku, a przed nim było śniadanie. Gdy mieszkał w swojej marnej chatce, na śniadanie miał kukurydzianą tortillę z warzywami. Teraz miał przed sobą zupełnie inny posiłek. Miskę prażonego amarantusa z miodem, pokrojoną papaje i kubek kakao z chili. Nie wiedział, czy żyjąc sam, mógłby sobie pozwolić na taki posiłek. Amarantu nie był tani, choć mógł sobie na niego pozwolić od czasu do czasu, ale kakao i miód już był drogie. 
Spojrzał na stojącą obok Citlalli. Stała prosto i dumnie. Jak jaguarzyca na straży kocięcia.
-Tlacotzinie jak mówiłam wczoraj. Przejdziesz na specjalną dietę. Wszystkie twoje posiłki będą specjalnie zaplanowane. Nie wolno ci spożywać nic poza tym co już dostaniesz od nas. Na kilka dni przed rytuałem będziesz musiał odbyć pełen post na samej wodzie wzbogacanej ziołami.

niedziela, 13 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 15

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 15: Udręka

Tlacotzin leżał w swojej celi pod kocem na macie do spania. Cela była urządzona jak zwykle. Prosty stolik i mata do spania wraz z dwoma poduszkami do siedzenia, nic poza tym. Ściany surowe i kamienne. Przywykł do takich warunków przez ostatni rok. Teraz jednak przestraszony krył się pod kocem. Dotychczas myślał o tym miejscu jak o pokoju, pierwszy raz uznał je za więzienie. Więzienie, z którego jedynym wyjściem jest śmierć. Jedyne co mógł zrobić to kryć się pod kocem, jak przerażony chłopiec.

piątek, 11 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 14

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 14: Poznanie Grozy

Citlalli wprowadziła Tlacotzina I Akolitki do przedsionka budynku gdzie będą odbywać się przygotowania do przeprowadzenia krwawego rytuału. Następnie ustawiła całą grupę przed sobą. Po ich bokach zaś stali niższej rangi kapłani, którzy będą jej pomagać w przygotowaniach.
-Tlacotzinie, Meya, Izel, Xilonen, Nenetzi pozwólcie, że się oficjalnie przedstawię. Nazywam się Citalli. Jestem kapłanką Xochipilli, ale wyznaję też boginie Itzpapalot. Na prośbę Arcykapłana Cuathliego, będę was przygotowywać do rytuału.

wtorek, 8 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 13

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 13. Orzeł i Gwiazda

Słońce zachodziło na niebie, wkraczając do Mictlan krainy umarłych, by wraz ze świtem pod przewodnictwem Huitzilopochtli stoczyć bitwę, by wydostać się z Mictlan i przynieść życie do świata śmiertelnych. Niezwykle zacięta walka odbywająca się każdego poranka, wyczerpująca bogów. By móc kontynuować ten cykl życia, niezbędna jest śmierć i przelanie krwi na ołtarzu. Ze śmierci tworzy się siła dzięki, której życie może trwać.
Kapłan Cuathli akurat wtedy szedł korytarzem, przemieszczając się po kwaterach kapłanów. Ściany zdobiły symbole muzyki i kwiatów, teraz przyblakłe oświetlone tylko słabym światłem. Szedł na spotkanie z jedną z kapłanek. Miał do niej naprawdę poważną sprawę. W końcu chodziło o zapewne najtrudniejszy rytuał w jego życiu. W końcu doszedł do odpowiednich drzwi i zapukał.
-Citlalli, to ja Arcykapłan Cuathli, mogę wejść, chcę porozmawiać o czymś ważnym.

niedziela, 6 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 12

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 12: Cierpienie Węża

Tłum się już dawno się, rozszedł. Tlacotzin, Cuathli i akolitki stali teraz pod bramą rezydencji świątynnej.
-Doskonale sobie poradziłeś. Naprawdę jesteś dzielny. Jestem z ciebie dumny.
Cuathli objął młodzieńca z ojcowską troską. Ileż, by dałby móc zachować go przy sobie. W tym momencie podeszła do nich jedna osoba. To był Itzcoatl. Jednak nie poruszał się jak on. Normalnie poruszał się, jak przystało szlachcicowi prosto i dumnie, ale nie teraz. Poruszał się, jakby był przebity dziesiątką ostrzy, obity setką maczug i przygnieciony tysiącem skał.
-Itzcoatl…
Wszyscy byli w szoku, widząc go w tak strasznym stanie.

piątek, 4 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 11

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 11. Droga, która prowadzi ku bogom

Gdy zbliżała się prezentacja na placu przed pałacem, zaczęły się zbierać tłumy. Jednych przywiodła ciekawość. Innych współczucie i chęć wsparcia. Jeszcze inni byli oddani bogom i pragnęli ujrzeć tego, który będzie im ofiarowany.
Wszyscy zaś szeptali jeden do drugiego, wymieniając się informacjami.
Jednak pewną osobę przerażało całe to zgromadzenie. Ta osoba spoglądała przez krawędź kamiennego okna w pałacu. Sprawiała przy tym wrażenie małego jelonka, który usiłuje ukryć się w krzakach przed stadem kojotów.
-To niemożliwe. Już wiem. Dziś jest jakiś festyn, prawda?
Tlazcotlin trząsł się jak liście na wietrze. Kucał przed oknem, wychylając tylko oczy na zewnątrz. Dłonie miał zaciśnięte na parapecie, ale nawet one drżały.
-Tak, festyn. Przed prezentacją jest festyn. Dlatego są tu ci wszyscy ludzie. Nie po to, by mnie zobaczyć, prawda?
Zarabiał na życie, grając publicznie na rynku. Miał stałych słuchaczym, ale nie udawało mu się zgromadzić przed sobą więcej niż kilkunastu słuchaczy na raz. To niemożliwe by nagle zebrało się tyle ludzi z jego powodu.
-Festyn, tak festyn. Szkoda, że nie mogę zagrać. Mógłbym zarobić tyle by opłacić czynsz na dwa miesiące.
Trząsł się i nerwowo uśmiechał.

wtorek, 1 października 2024

Melodia Kwiatów i Krwi Rozdział 10

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział 10: To, co niesie wiatr. 

Jakiś czas potem w lokalnej poulqaries niedaleko rynku. Przy stoliku siedziało kilku mężczyzn, którzy wyraźnie na kogoś czekali.
-Spóźnia się.
-Nie, właśnie tu idzie.
-Co tak długo…
Nagle mężczyźni zamilkli, widząc twarz nowo przybyłego. Była nad wyraz poważna. Ciężko dyszał. Musiał biec. Gwar rozmów i stukot kubków na pulkę ledwo zagłuszał jego oddech.
Gdy tylko usiedli nad swoimi kubkami, zaczął mówić.
-Właśnie dowiedziałem się niezwykłej nowiny. Chodzi o święto kwiatów i pulkę.
-Nie mów, że wprowadzili grzywnę za nie picie.
-Jedyna grzywna, jakiejj nigdy nie zapłacę.
Mężczyźni się roześmiali.
-To nie jest śmieszne. 
Mężczyzna spochmurniał.
-Słyszałem, że wyznaczyli ofiarę, a dziś wieczorem będzie oficjalna prezentacja.
-Ofiarę?

Dolina Jaguarów. Rozdział 13

Dolina Jaguarów Rozdział 13: Z woli bogów Fanfic Ranma 1/2 Mieszkańcy miasta zgromadzili się przed pałacem. Wśród tłumu rozchodziły się dysk...