czwartek, 14 listopada 2024

Droga Jaguara. Rozdział 3

Droga Jaguara 
Rozdział 3: Droga Jaguara
Fanfic Ranma 1/2

Szedł drogą. Była to na dość szeroka droga wyłożona kamieniami. Przez kilka sekund zastanawiał się, kto mógł zbudować w dżungli drogę. Uznał jednak, że nie jest to warte uwagi. Ważne, że miał jasno określoną ścieżkę. Po obu stronach była dżungla. Roślinność była przy tym tak gęsta, że przypominała jakąś ścianę. Po prostu iść naprzód i będzie dobrze. Tak myślał, aż do czasu…
Gdy doszedł do miejsca, gdzie nad drogą zwisało drzewa, zupełnie jak próg nad bramą, wtedy zobaczył to…
Zza liści wyłonił się jaguar. Ranma bał się już zwykłych kotów domowych, ale to był zupełnie inni poziom. Wielki drapieżnik pośrodku dżungli.
Przycupnął na ziemi i liczył, że sobie pójdzie, ale wtedy jaguar obrócił głowę i spojrzał na niego.
Poczuł, że zamiera ze strachu. 
Jaguar zeskoczył i zaczął iść w jego stronę. Czuł jak, przechodziły go dreszcze. Kot podchodził powoli, spokojnym krokiem, lekko pomrukując. W końcu stanął z nim twarzą w twarz. Dzieliły ich dosłownie centymetry. Ranma czuł wielki strach. Myślał, tylko by nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. W oczach tej bestii widział swoje odbicie. Po krótkiej chwili, która zdawała się wiecznością, jaguar po prostu się odwrócił i poszedł sobie, znikając w zaroślach.
Przez chwile jego świat skurczył się do odgłosów uderzeń jego serca. Gdy chwilę się uspokoił, ruszył biegiem przed siebie.
Pamiętał z biologii, czy też geografii. Wszystkie drapieżniki mają swoje terytorium. Nie polują poza tym terytorium. Musiał wydostać się z jego terytorium, zanim wróci.
Biegł dalej drogą, aż dotarł do trasy znajdującej się bezpośrednio nad biegnącym w dół stokiem. 
W pewnym momencie nie wiedzieć zupełnie kiedy jeden z kamieni osunął się, posyłając go w dół. Jechał po stoku, w kierunku dna. Udało mu się jednak zaprzeć i odskoczyć. Był pewien, że wydostanie się, ze stoku. Jednak nie wiedzieć skąd, pojawiła się gałąź, której w ogóle być nie powinno. Nie miał jak się jej chwycić. Tylko się od niej odbił, co posłało go z powrotem na stok. W końcu jednak jego upadek się zakończył.
-Co to za miejsce?
Znalazł się na czymś, co wyglądało jak kamienna arena. Kamienna scena otoczona murem z górujący nad nią posągiem wojownika. Dokładnie takim samym jak na piramidzie. Do tego jeszcze wiele posągów orłów i jaguarów. Kątem oka zobaczył niewielkie posążki kolibrów. Ściany zaś pokryte płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny walki.
Szedł powoli, rozglądając się na boki. Gdy stanął na środku, nagle znów to poczuł. Uczucie presji, jakby był poddawany ocenie. Wtedy usłyszał za sobą ryk. 
Gdy się obejrzał, zobaczył za sobą jaguara. Ten zbliżał się do niego, warcząc. Czuł od niego żądze krwi. 
-Dobry kotek, spokojnie…
To brzmiało nawet głupiej, niż myślał. Jaguar chyba też tak pomyślał, bo przechylił głowę w bok zdezorientowany. Zaraz przecież jaguary nie rozumieją ludzkiej mowy. W tym momencie kocisko ryknęło i rzuciło się na Ranme, który zrobił unik.
To było daleko poza jego strefą komfortu, ale nie miał wyboru, jaguar nacierał. Uchylił się przed kolejnym atakiem i wyprowadził własny, który posłał jaguara na ścianę.
-Masz dość?
Jaguar po prostu się podniósł i otrząsnął się z pyłu. Spojrzał jeszcze raz na niego i ruszył do kolejnej szarży.
Wymiana ciosów trwała jeszcze jakiś czas, aż stało się coś, czego Ranma nie rozumiał. Jaguar przebiegł obok niego i wskoczył na trybuny i tak po prostu… zniknął.
Nie wiedział, co to znaczy. Grunt, że tego kociska już nie było. Presja też zniknęła. Odetchnął.
Nagle usłyszał dziwny dźwięk. Jakby się coś łamała. 
W tym momencie drzewo spadło na arenę. 
-Dobre i to.
Ranma szybko wspiął się po nim i zobaczył światło między drzewami. Gdy wybiegł spoza drzew, widok zaparł mu dech w piersiach. Przed nim znajdowała się nietknięta ludzką ręką dolina. Ten widok wzbudził w jego sercu nieukrywany podziw. Czuł, że nigdy nie widział czegoś równie majestatycznego. Wtedy zza jego pleców wystrzeliła chmura motyli, które poleciały do doliny. Dzięki nim Ranma zwrócił uwagę na niebieską smugę w dolinie. Rzekę. Ruszył w jej stronę z uśmiechem. Nad rzeką budują miasta, więc złapie transport do domu, a w najgorszym razie nałapie ryb na obiad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dolina Jaguarów. Rozdział 13

Dolina Jaguarów Rozdział 13: Z woli bogów Fanfic Ranma 1/2 Mieszkańcy miasta zgromadzili się przed pałacem. Wśród tłumu rozchodziły się dysk...