poniedziałek, 16 września 2024

Melodia Kwiatów i Krwi. Rozdział 1.

Melodia Kwiatów i Krwi
Rozdział.1: To czego pragnie bóg...

Na tle nieba wstawało słońce. Bóg Tonatiuh rozpoczynał swoją kolejną wędrówkę po niebie, karmiąc ziemię swoim ciepłem i sprowadzając życie do świata śmiertelników. Jego błogosławione promienie oświetlały miasto. Mieszkańcy budzili się, by rozpocząć nowy dzień, jednak kilka osób od jakiegoś czasu nie spało. 
Czekało na wschód słońca, by rozpocząć rytuał.
W centralnej części miasta otoczona kwitnącym kwiatowym ogrodem znajdowała się piramida poświęcona Xochipilli. W jej stronę właśnie zmierzało kilka osób.
Na przedzie szedł mężczyzna, którego głowę zdobił hełm ozdobiony kolorowymi piórami i kwiatami. Ciało zakrywała mu tunika, na którą zarzucony był płaszcz. Oba te elementy zdobiły kolorowe hafty kwiatów i motyli. Na nogach miał sandały, do których były przyczepione świeże kwiaty nagietka, by dopełnić swój obraz, nosił naszyjnik z jadeitu i złote bransolety.
Za nim szła czwórka młodych dziewcząt. Wszystkie z wiankami na głowie odziane w proste kolorowe suknie z wyhaftowanymi kwiatami. Każda z nich trzymała ozdobny kosz wypełniony kwiatami. W miarę jak cała grupa szła w stronę piramidy, świat wraz z promieniami słońca budził się do życia. Gdy procesja zaczęła wchodzić na piramidę, zbliżając się do swojego boga, po ogrodach zaczęły latać motyle.
Gdy wspięli się na szczyt piramidy, rozpoczęli ostatnie przygotowania przed rytuałem.
Mężczyzna zapalił kadzidło, by zapewnić czystość świątyni, a dziewczęta ustawiły kosze z kwiatami przed ołtarzem. Po raz ostatni rozejrzał się, by sprawdzić, czy wszystko jest gotowe i ustawił na ołtarzu misę ofiarną, w której rozpalił ogień i rozpoczął modlitwę.
-O Xochipilli, boski opiekunie kwiatów, muzyki i radości. Ty, który sprowadzasz piękno do naszego świata. Prosimy, przyjmij nasze pokorne ofiary, które ci składamy. Kwiaty pełne wzorów i kolorów, które składamy u twego ołtarza.
Następnie odezwały się stojące za nim dziewczęta.
-O boski Xochipilli błogosław nas swoimi darami. Niech twoje światło przenika nasze serca. Niech nasza modlitwa ucieszy twoje uszy. Niech kwiaty które, ofiarujemy, rozkwitną na twoją cześć.
Gdy dziewczęta zakończyły recytacje modlitwy. Mężczyzna będący kapłanem podszedł do koszy i sięgnął do nich delikatnie, wyciągając garść kwiatów. Następnie uniósł je do nieba i puścił, pozwalając, opaść do kadzielnicy, by mogły spłonąć i wraz z dymem trafić do boga.
-O Xochipilli panie kwiatów i muzyki. Przyjmij te kwiaty jako symbol naszego oddania. Niech twa łaska spłynie na nasze pola. Niech rośliny rosną bujnie, a owoce dojrzewają obficie
-O Xochipilli ty, który przynosisz piękno i miłość. Udziel nam swej opieki i błogosławieństwa. Niech każdy kwiat, jaki składamy, będzie wyrazem naszej miłości i oddania tobie.
W momencie gdy dziewczyny wypowiedziały ostatnie słowo, zaczęły tańczyć. Kapłan zaś wsypywał kolejne garście kwiatów do ognia. Słodki zapach ofiary drażnił jego nozdrza. 
-Przyjmij nasze ofiary i błogosław nam. Niech twoja obecność przyniesie pokój i radość naszej społeczności. O wielki Xochipilli niech twa chwała rozbrzmiewa w każdym kwiecie i niech twoja chwała będzie wychwalana przez wszystkie dni.
Gdy ostatnia garść kwiatów trafiła do kadzielnicy i uniosła się ku Xochipilli kapłan i akolitki zaczęli wspólnie odmawiać modlitwę zamykającą rytuał
-O Xochipilli przyjmij nasze modlitwy i ofiary. Niech twoja łaska i miłość będą z nami na zawsze. Niech kwiaty rozkwitają, a muzyka nigdy nie milknie, Na twoją część i dla dobra naszej społeczności.
Wraz z momentem ostatniego słowa modlitwy zakończył się rytuał. Pozostała tylko uprzątnąć świątynie by ta mogła być czysta zarówno fizycznie jak i rytualnie w oczekiwaniu na kolejny rytuał. 

***


Mężczyzna ciężko westchnął, zdejmując hełm ozdobiony piórami i położył go na półce w swojej prywatnej kwaterze i ciężko westchnął.

-Arcykapłanie Cuauhtli,  czy coś się stało?

Kapłan spojrzał na akolitkę, wydawała się zdziwiona. Musiał przyznać rzadko wzdychał, a mimo zbliżania się do swoich pięćdziesiątych urodzin nadal miał w sobie wiele sił witalnych. Jednak coś go trapiło, a akolitka musiało to wyczuć.

-Myślę o Xochilhuitl.

-O święcie kwiatów i pulke?

-Tak Xochipilli nie zesłał mi żadnych wizji, nie widzę też żadnych omenów.

Akolitka zakryła usta, jakby się czegoś obawiała.

-Nie ma powodu do niepokoju.

-Ale…

-Widać Xochipilli nie ma w tej chwili, żadnych konkretnych potrzeb. Zamiast szukać na siłę czegoś wyjątkowego, powinniśmy ofiarować mu to, co najbardziej się z nim wiąże w sposób jak najbardziej szczery i oddany.

-Jesteś bardzo mądry. Arcykapłanie.

-Dziękuje ci. Ucz się pilnie Izel i zbieraj wiedzę, a będziesz widzieć więcej. Kiedy i ja byłem młody, też wielu rzeczy nie byłem w stanie dostrzec. Czas jednak wrócić do pracy.

Kapłan miał dziś jeszcze wiele do zrobienia. Do święta była jeszcze ponad jedna veitena, więc miał jeszcze dużo czasu. Jeśli będzie to potrzebne, omówi to na spotkaniu rady. 


***


Tej nocy kapłan miał niezwykły sen.

Wszystko było, ukazana w niezwykłych jaskrawych kolorach, wokół zaś było słuchać muzykę. Głęboki donośny dźwięk bębna huehuetl, głębokie rytmiczne uderzenia w teponazttli, wesoła harmonijna melodia fletu Tlapitzalli, krótkie dzwięki kości huesos i wysoki dźwięk rogu Cacaloxochitl. 

Wokół niego z ziemi wyrosły wielkie pokryte kolorowymi malunkami dzbany. Z nich zaczęło lać się szerokim strumieniem pulke i ku niebu wylatywały z nich kwiaty. Wkrótce kwiaty zaczęły wirować wokół niego. Rozpoznawał te kwiaty. Spalił je dziś na ołtarzu dla Xochipilli. Przed nim wyrósł święty ogród Xochipilli, a z niego wyrosła świątynia. Kwiaty ułożyły przed nim drogę prowadzącą wprost do piramidy. Poszedł tą drogą, a towarzyszył mu dźwięk fletu. Gdy dotarł do świątyni, ujrzał, że kwiaty tworzyły wir, gdy się zbliżył, wir rozstąpił się, ukazując mu, leżące na schodach świątyni flet i dzban pulke lśniące się złotym światłem. Po chwili kwiaty wystrzeliły w górę wzdłuż schodów ku ołtarzowi bóstwa, a gdy dotarły na górę, cała świątynia rozpromieniła się światłem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dolina Jaguarów. Rozdział 13

Dolina Jaguarów Rozdział 13: Z woli bogów Fanfic Ranma 1/2 Mieszkańcy miasta zgromadzili się przed pałacem. Wśród tłumu rozchodziły się dysk...